Twilight

Fushigi

Och, no tak, jakże mogłam zapomnieć. xd

Hibari

No filmu. xD

Hibari

Doooobraaa... Jestem świeżo po obejrzeniu filmu i odczuwam potrzebę uwewnętrznienia się.
U sumie spodziewałam się totalnej kaszany, a przynajmniej na to byłam nastawiona. Film nie był najgorszy, naprawdę by obleciał. Ale jeżeli mam być szczera, to w ogóle mnie nie porwał, nic, kompletnie. Żadnych emocji, żadnego dreszczu, niekiedy mi się po prostu nudziło. Myślę, że dużo zawaliła tu muzyka (z pierwszej części była fantastyczna). Z całego filmu zapamiętałam tylko jedną, wtedy, gdy Charlie polował na wilki, a wilki na Victorię. To był świetny moment, właściwie najlepszy w całym filmie. Moment jak skakała z klifu... Skoczyła i nic. Kompletnie nic. Już bardziej czytając książkę się ekscytowałam. Albo gdy Edward odchodził, dno.
Prawda, Jacob nadrabiał i to dużo, osobiście bardzo mi się spodobał, ale dopiero od momentu jak był już wilkołakiem. Fajnie zagrał. Ale brakowało mi tej specyfiki ich więzi, mało było Bella-Jacob. W ogóle nie widać, że tak strasznie się ze sobą zaprzyjaźnili.
No i Edward. Pattisona nigdy nie lubiłam, ale nawet pomijając moje gusta, to, co z nim zrobili w tej części, to był koszmar. Była tak fatalnie ucharakteryzowany, że normalnie szok. Już pomijam jego namalowane mięśnia brzucha i jego "obwisłą" sylwetkę (bo tak się prezentował). Twarz miał koszmarną, cały czas wyglądał, jakby chwilę temu płakał i przez kilka miesięcy pił i teraz miał kaca. Wyglądał f-a-t-a-l-n-i-e! Za to okropny minus dla całości.
No i Volturi. Czekałam na nich i dla nich poszłam do kina. Jeżeli mam być szczera, to spodziewałam się czegoś lepszego. Jak już wyżej wspominałam, żadnych porywów i w tym momencie również ich nie było. Co prawda Aro był po arowemu zakręcony, ale ogólnie wyszło drętwo. Jane była dobra, ale brakowało mi trochę tego nienawistnego spojrzenia.
Scena początkowa z lustrem mi się podobała, momenty po tym, jak odszedł Edzio też były fajne, te koszmary, upływ czasu, dobre, gdy Bella przychodzi do Jacoba a potem on do niej też wyszło dobrze. Rosalie też w tej części prezentowała się lepiej.
Pomijam sporo niedociągnięć, rzuciło mi się w oczy, ze Angela jest z Ericiem, a ona przecie z Benem jest.
Ogólnie nie jest źle, ale totalnie żadnej emocji film we mnie nie wzbudził. Już lepiej poszło z tym pierwszej części, ta pod tym względem leeeżyyyy!

Elle

A Demetri?

Hibari

On w porządku. Mało go było, ale można było na niego popatrzeć. ^^
I któryś z kolegów Jacoba też była fajny, ale nie wiem który to był.

Elealyon

Pomijając fakt, że i tłumaczenie lekko kulało. I Victorii było mało, a była taka fajna... I w ogóle zawiodłam się. Buu.

Hibari

Noooo. Victoria była świetna. *__*

Elealyon

A gdzieś przeczytałam, że w trzeciej części ma ją grać inna aktorka. To będzie autentycznie skandal. Nie pogodzę się z tym.

Hibari

Też o tym czytałam. Beznadzieja, nie lubię zmian aktorów, zwłaszcza, gdy dobrze grają. >.<

Elealyon

Dodajmy, że grają dobrze jako jedni z nielicznych w tym filmie.

Zabijały mnie uszczypliwe wypowiedzi dwóch panienek siedzących obok mnie na seansie. A już najbardziej dobił mnie komentarz do jednej z końcowych kwestii Edwarda (to było coś w stylu "Nie mogę bez Ciebie żyć, Bello") - "Ale przecież on już nie żyje, to o co chodzi?"

Poza tym moja mama dość trafnie ujęła całość po wyjściu z kina: "Trzeba było zostać w domu i obejrzeć Księdza Mateusza" ... xD

.Babsi.

Rozbroiła mnie twoja mama, Elealyon. xDD

Zgodzę się z Hibs. Film nie był zły, ale mogło być lepiej. Dla mnie najlepszym momentem w filmie, było to, jak na polanie, gdzie byli Bella i Laurent, wyłoniły się wilki... *___* Normalnie, tak się wystrachałam, że krzyknęłam na całe kino. ^^" O, i jeszcze jak Jacob i Paul walczyli... Miodzio... *____*

Sam był za stary, Jane za stara, Emily miała za małą bliznę; gorzej to sobie wyobrażałam. I durny koniec.

Hibari

Zgadzam się, sceny z wilkami, które wymieniałaś były naprawdę dobre i mnie się podobały. ^^

A ja lubię Księdza Mateusza! xP

.Babsi.

A ja nie lubię księdza Mateusza tylko Artura Żmijewskiego! xD

Elealyon

Ej, ja też lubię Księdza Mateusza. To jest naprawdę inteligentny serial. W przeciwieństwie do...

Hibari

Doooooo? xP

.Babsi.

Hanny Montany :P

Elealyon

O na przykład. Chociaż chodziło mi o co innego. Ale może lepiej niech każdy sobie sam dopowie... xD

Fushigi

A nie Ojca Mateusza? xDD Widziałam jeden odcinek i w sumie to nie wiem. xD
Hannah! Hannyh (;p) nie lubię. Waverly Place tak. xDD

Hibari

Ja lubię "Nie ma to jak hotel". xPP

Elealyon

A może i Ojciec, grunt, że wszyscy wiedzą o co chodzi xD

Ano! W "Nie ma to..." London wymiata.

Wcale nie oczekiwałam rewelacji (to tak wracając do tematu), jeśli chodzi o KwN. Ale muzyka była jak dla mnie za bardzo depresyjna, pff, nawet dobrze jej nie pamiętam. A w Zmierzchu była naprawdę na poziomie. To raz. Popieram opinię, że KwN można zobaczyć tylko dla klaty Jake'a, bo Edward niestety nie ma czym się pochwalić (tu to się zawiodłam T-T). To dwa. Ale tak właściwie to mnie przekonała Kristen Stewart (czy jak jej tam) w roli Belli, i chociaż samej Belli nie lubię, to Kristen zagrała ją bardzo dobrze (przynajmniej wg mnie). Cullenowie praktycznie stali w miejscu, ustawieni parami jak jakieś posągi. Nawet mój ukochany Carlisle pomimo swoich pięciu minut nie wywarł na mnie najlepszego wrażenia. Jedyna sensowna akcja to pogoń wilkołaków za Victorią, ewentualnie motyw z Laurentem, bo ta scena starcia Edzia i Volturi wywołała u mnie salwę śmiechu. Szkoda że zwykłe przyspieszenia i zwolnienia przestały działać. Chyba powtórzyłam strasznie dużo z tego, co napisała Hibs, ale niestety taka jest prawda.
Broni się tylko Victoria ^^

Hibari

London to prawie jak Violetta z "Brzyduli". xP

Też w ogóle muzyki nie zapamiętałam, ja jej właściwe prawie w ogóle w filmie nie słyszałam, nikła po porostu. W pierwszej części to sama muzyka w fotel mnie wbiła!

Fushigi

No, Nie ma... też fajne. xD Ale w Czarodziejach jest Justin. xDDD

Klaja-chan

Fu, podoba ci się Justin ? xD
Gum mi poleciła KwN z racji klaty Jacoba, skoro i wam się podobała, to chyba warto zobaczyć ; D
Co do pierwszego filmu, cały czas miałam wrażenie, że wszystko dzieje się za szybko. Zupełnie inaczej to sobie wyobrażałam. Prędzej czy później postaram się obejrzeć drugi film.
Co do 'Nie ma to jak statek' z tymi amerykańskimi paskudami w moim wieku, oglądałam to z bratem i usłyszałam rozmowę pomiędzy London a jakąś laską. Nie pamiętam dokładnie, ale ogólny sens jest taki :

L : Jesteśmy razem w kajucie ! Wreszcie będziesz miała siostrę ! Yay !
JL : Um, mam trzy młodsze siostry i trzy starsze siostry.
L : Znajdź matce inne zajęcie.
xDD

Fushigi

Justin jest faaaajny. Znaczy, jak w ogóle w takich filmach facet może być fajny. xD Zawsze się śmieję, że Alex to moja piękna-młodsza-malująca się-nie lubiąca czytać i tak dalej siostra, a Justin, to jak ja. Takie... dobre dziecko. ^^"

Akito

Mi się ogólnie podobało chociaż klimat trochę za bardzo eee naciągany. No ale w końcu miłosć to, tamto.. od tej słodkości można dostać cukrzycy.