|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Fushigi
Legendarny Sannin
Dołączył: 12 Sty 2008
Posty: 5767
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: London, I wish Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 20:57, 31 Sty 2009 Temat postu: 'Wiecznie kochać, wiecznie żyć, wolnym być... sobą być!' |
|
|
Namiś... Wiesz, że nie umiem składać życzeń, a wydaje mi się, że każde 'sto lat' jest zbyt... puste. Zwłaszcza, ze Ty, Wampirzyco, będziesz żyła jeszcze dłużej. Więc... niech to będzie takimi życzeniami ode mnie. Brzydkie, nijakie i źle napisane, ale... ode mnie.
I ja też Cię kocham. <3
Świetnie, wspaniale, cudownie... Jak ja kocham zimę, pomyślałam. Już jakiś czas brnęłam przez wysokie, śniegowe zaspy i wyklinałam niebo, z którego to białe gówno spadło. No i na co tyle tego?! Marzyłam o wiośnie, a tu jeszcze się śniegu namnożyło...
Lewa noga utknęła mi w jednej wielkiej, perfidnej hałdzie białego puchu. Pfu! On był szary – przejeżdżające samochody raz po raz opryskiwały chodniki i zostawiały na nich brudne smugi. Szarpnęłam, by móc iść dalej, lecz złośliwa kończyna utknęła aż po udo. Cholera!
Mijająca mnie babcia uniosła brwi, a potem uśmiechnęła się szeroko, ukazując piękne, bezzębne dziąsła. Zignorowałam ją, a nastolatkę, która na mój widok parsknęła śmiechem, obrzuciłam morderczym spojrzeniem. Ha, ha, ha! Naprawdę, bardzo śmieszne...!
Nadal klęłam – grzeczna, grzeczna Fu – kiedy śnieg jakoś magicznie się ulotnił i wyrżnęłam nosem w chodnik posypany piaskiem. Cudoooooownie. Kocham te czarodziejskie zdolności, które ujawniają się w tych najbardziej odpowiednich momentach.
Kiedy wreszcie udało mi się wstać i bezpiecznie wytrzepać ze śniegu, omal się nie uśmiechnęłam. Miśka stała już przed empikiem i patrzyła na mnie.
Zlekceważyłam fakt, iż prawie pokłada się ze śmiechu. Jej mogłam wybaczyć. Podeszłam i rozłożyłam ręce w geście iście rozpaczliwym.
- Tak jakoś wyszło – rzuciłam na powitanie.
Dziewczyna tylko znowu parsknęła śmiechem.
Zlustrowałam ją spojrzeniem – takim od stóp, do głów. Czerwony puchowy płaszcz, szalik, oczywiście bez czapki; spod kurtki wystawała czerwona spódnica z fantazyjnymi falbanami. Spojrzałam na własną, identyczną kieckę i zachichotałam.
- Dlaczego stoisz na zewnątrz, a nie przeglądasz wyśnionych książek? – zapytałam, chowając ręce do kieszeni. Było zimno, ale co się dziwić – trzydziesty pierwszy stycznia, wpół do dwunastej rano...
- Aa, gorąco mi się zrobiło. Tyle na ciebie czekałam.
- Wiem, wiem. Znowu się spóźniłam. To przez śnieg.
- Zaiste! Zawsze trzeba na coś zrzucić winę – odparła Namiś. Wzruszyłam ramionami w przepraszającym geście.
Zgodnie ruszyłyśmy w stronę przystanku, nawet nie wchodząc do empiku. No bo po co, skoro znałyśmy go już na pamięć...?
Autobus przyjechał po kilku minutach, podczas których już zdążyłyśmy się rozgadać. Moja przyjaciółka właśnie opowiadała o ostatnim wybryku Kiry, kiedy od niechcenia rzuciłam:
- O, nasz autobus!
Siostra wybuchnęła śmiechem i obie wsiadłyśmy do środka.
***
- W porządku. – Mids głęboko wciągnęła powietrze. – Ja się wcale nie denerwuję...
Rozglądnęłam się dookoła. Tak dawno mnie tu nie było. Z szarego nieba znowu sypał się śnieg, delikatne płatki wirowały w powietrzu i osiadały na ubraniach i we włosach. Żartobliwie strząsnęłam z grzywki Nam kilka okruchów puchu i zmrużyłam oczy.
Osiedle tętniło życiem. Do pobliskiego marketu raz po raz zjeżdżały się nowe auta, a ludzie z zakupami z podekscytowaniem rozmawiali o... o czym? Nie wiem, nie słuchałam. Kilka dzieciaków z blokowiska biegało i ze śmiechem obrzucało się śnieżkami, jakaś babcia wyprowadzała psa – chyba wabił się Sara, jeśli dobrze pamiętałam. Z utęsknieniem zerknęłam na drzewo obok chodnika, teraz obumarłe i zeschnięte. Kiedyś... kiedyś było natchnieniem dla dwóch zwariowanych nastolatek. Tak samo te drzewa, ta ścieżka.
I te ‘ruiny’, na których stałyśmy.
Kamienne bloki, cegły, mnóstwo chwastów – oto, co teraz zostało z naszej siedziby zabaw. To tu przychodziłyśmy, kiedy zabrakło nam kredy do malowania strzałek podczas zabawy w podchody. Zaśmiałam się w duchu.
- Pamiętasz, jak śledziłyśmy ludzi? – spytałam, próbując dodać jej trochę otuchy. Domyślałam się, że bardzo się denerwuje. W końcu ja przeżywałam to samo jakieś dwa lata temu.
Uśmiechnęła się. W jej szaroniebieskich oczach zabłysły wesołe iskierki.
- Nawet mi nie przypominaj... – Westchnęła. – Brakuje mi tych czasów.
- Taaak, mi też. No, nee-chan, do dzieła.
Wyciągnęłam przed siebie dłonie i zamknęłam oczy, koncentrując się na zaklęciu. Moja magia nie była silna – jak mogła być w tym brudnym, szarym świecie? – ale wystarczyło mi mocy, by stworzyć barierę. Poczułam, jak z końców palców wypływa energia, jak prawie unoszę się nad ziemią. Po chwili wszystko było gotowe.
- No, kochana. Masz zapewnioną ochronę. Ja nie miałam tak dobrze...
Fakt, pomyślałam. Kiedy dwa lata temu przejmowałam magię, byłam sama. Musiałam znaleźć miejsce odosobnione, gdzieś na odludziu. To nie to co tutaj, na ruinach pełnych wspomnień. Miśka miała fory!
- Dawaj, mała... – szepnęłam i cofnęłam się ku krawędziom bariery, by zostawić siostrze pole do popisu.
Kiedy położyła dłonie na ramionach, schyliła głowę i zamknęła oczy, jakaś struna poruszyła się w moim sercu. Ona nie mogła być przy mnie, gdy ja ‘pobierałam’ własną moc, ale ja, tu i teraz, byłam bezpieczna.
Wyglądała niesamowicie. Przez chwilę stała bez ruchu, a ja wstrzymywałam oddech, ale potem przeszyło ją jasne światło i cała reszta potoczyła się błyskawicznie.
Uniosła się w powietrze, ręce odrzuciła na boki. Jej brązowe – z lekkim odcieniem czerwieni – włosy rozsypały się, spódnica zafalowała wokół kostek. Lśniła.
Ciekawe, jak ja wyglądałam podczas przeistoczenia, przemknęła mi przez głowę absurdalna myśl. Patrzyłam na Namidę z niemym zachwytem, a gdy opadła na śnieg, podbiegłam do niej i pomogłam podnieść się na nogi.
- Już? – zapytała nieprzytomnym głosem.
Niezdolna nic powiedzieć, objęłam ją i przytuliłam. Biła od niej ogromna siła, którą wręcz promieniowała. Czy ja też taka byłam...?
Bez słowa wyjęłam z torebki prezent owinięty w kolorowy papier i podałam jej.
- Już po wszystkim... – mówiła cicho, rozrywając opakowanie. – I mam piętnaście lat, wreszcie nie jestem kurduplem... Och, chociaż ty i tak już masz siedemnaście! Stara dupo... – szeptała.
Utkwiła wzrok w książce ode mnie.
- Arigato, Fu-chan. Za wszystko.
Odetchnęłam głęboko.
- A czy... – zawahałam się.
- Tak, podoba mi się! ‘Arcyciekawy facet z przeszłością...’. To lubię...
- Nie mówię o książce.
Wtedy po raz pierwszy od przeistoczenia uniosła głowę i spojrzała na mnie. Miała teraz czyste, błękitne oczy.
- W takim razie...
Przełknęłam ślinę.
- Jesteśmy już sobą. Mamy magię, mamy swoją naturalną postać, – oczywiście ukrytą – mamy siebie. Nie wiem jak ty, ale ja chcę się przenieść.
Nawet nie mrugnęła. Jeśli była zdziwiona, nie okazała tego.
- Przenieść. Tam?
- Tak, dokładnie. Mam dość tkwienia tutaj.
Milczała. Rozejrzałam się wokół siebie: nie zlikwidowałam jeszcze bariery, ale śnieg i tak opadał między nas. Wzmógł się wiatr, było mroźno. Ludzie nadal chodzili po osiedlu, śmiali się, przeklinali, kłócili. Dzieci ciągle jeszcze bawiły się w wojnę. Bawiły się... Miałam dość zabawy!
Potarłam dłonie, decydując się ostatecznie.
- W porządku. Zgadzam się – powiedziała nagle Namiś. – Ale... wrócimy tu jeszcze kiedyś?
- Jeśli będziesz chciała... – Uśmiechnęłam się.
Złapałam przyjaciółkę za dłonie i spojrzałam jej w oczy.
- Wróćmy, skąd przybyłyśmy – szepnęłam, a ona jak echo powtórzyła za mną.
Poczułam, że bariera zanika. Świat wokół nas zawirował, wiatr wył, a śnieg nadal padał. Ruiny, Aleja Kolorów, Drzewo Bambusowe... Wszystko zniknęło.
Opadłyśmy na kolana, zderzyłyśmy się z twardą ziemią.
- Bolesny upadek – mruknęłam i podniosłam się. Wokół szalała bitwa, nie było ani grama śniegu.
Namida uśmiechnęła się, ukazując białe kły. W jej dłoni błysnął miecz.
Gdy z bojowym okrzykiem zniknęła w tłumie walczących ludzi, ja ścisnęłam mocniej łuk i nasunęłam na głowę kaptur płaszcza. Miałam elfie uszy – nareszcie! – i brałam udział w wojnie o losy ludzi... Razem z wampirzą siostrą, która zawsze i wszędzie była ze mną.
Ostatnio zmieniony przez Fushigi dnia Sob 20:58, 31 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Elle
medic-ninja
Dołączył: 05 Paź 2007
Posty: 5952
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 21:03, 31 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Teraz to ona na bank mi zejdzie na zawał...
Fu, ślicznie cy wyszło. Cholernie magicznie i cholernie prawdziwie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Namida
Legendarny Sannin
Dołączył: 09 Sty 2008
Posty: 4044
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z krańca świata Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 21:30, 31 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
O mój Boże... Fusieńsko. Moja Fusieńsko... i co ja mam powiedzieć? Dobrze, że z poprzednim wybuchem płaczu spłynął mi cały makijaż... teraz dopiero wyglądałabym strasznie. Ej! Ludzie chusteczki mi się kończą... mam nadzieje, ze nie macie już niczego zaplanowanego.
Trzy opowiadania. Mój Boże... nigdy nie czułam się tak wyróżniona. Jak aj mam wam dziękować? Jak ja mam tobie dziękować Fusiu? Powiedzcie mi, bo ja już nie wiem.
Za mną stoi biurko całe zastawione paczuszkami. Mniejszymi, większymi... od sióstr, od rodziców, od babci... ale to takie nie istotne, to takie mało ważne. Nikt nie zrobił mi jeszcze takiego prezentu. Prezentu w którym zamknąłby całego siebie. Mam tylko te trzy opowiadania... wydrukuje je jak tylko odzyskam drukarkę i... i będę czytać, aż nauczę się ich na pamięć.
A ty Fuś... nie waż się mówić, ze ci nie wyszło. To jest cudowne. Idealne. Zamknęłaś w tym tekście cały nasz świat. Zaśnieżone chodniki, nasze osiedle, empik, nawet te spódnice! A potem, potem zrobiłaś coś niezwykłego. Zamknęłaś w słowach nasze marzenia. Opisałaś to w co wierzymy... że to nie jest nasz świat.
Jesteś cudowna. I wiesz co... mam przemożną ochotę cie uściskać. Mocno. I zrobię tak przy następnym spotkaniu. Zauważyłaś, ze nigdy się nie przytulamy? Trzeba to zmienić! Od dzisiaj będę cię tulić, za każdym razem kiedy cię zobaczę...
Kocham cię. Kocham cię jak jasna cholera.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Elle
medic-ninja
Dołączył: 05 Paź 2007
Posty: 5952
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 21:41, 31 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Na pamięć? Wszystkich trzech? Nie powiem, czego cię katorżnicze zadanie! ;)
Jezu, jak ja się cholernie cieszę, że jesteś szczęśliwa. Tak cholernie się cieszę!
Tylko ja mam zwyczaj rzucania się na szyję..? O.o
|
|
Powrót do góry |
|
|
Namida
Legendarny Sannin
Dołączył: 09 Sty 2008
Posty: 4044
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z krańca świata Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 21:53, 31 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Szybko się uczę. A jeżeli będę czytać je dziennie po tyle razy co dziś to zagłębi się to w mojej pamięci w jakiś tydzień ^^... nie no, one wszystkie są... kurde epitetów mi brakuje... po prostu ją nadzwyczajne, kipiące magią.
Jestem szczęliwa. jestem tak cholernie szczęśliwa, że mój stan wykracza poza pojęcie radości. Nie wiem co ze sobą robić. Śmiać się? Płakać? Skakać po pokoju jak mój szczeniak kiedy wstaje rano z łóżka...
Nie. Nie tylko ty. Właściwie to z większością osób przytulam się na powitanie... znaczy dziewczyn... A z Fu? Nie wie. jakby była między nami bariera... trzeba ja zniszczyć! raz na zawsze.
Ostatnio zmieniony przez Namida dnia Sob 22:02, 31 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Fushigi
Legendarny Sannin
Dołączył: 12 Sty 2008
Posty: 5767
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: London, I wish Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 12:55, 01 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Bo to jest takie... Takie inne, odrębne. Kiedy przychodzę do szkoły, witam się z każdą dziewczyną. Wszędzie tylko przytulanki i buziaki. A z Tobą... no, jest inaczej. Osiem lat temu, kiedyś się poznałyśmy, jeszcze chyba nikt aż tak się nie witał. xD
Co do opowiadania... Weź mi nie dziękuj. ^^
|
|
Powrót do góry |
|
|
Namida
Legendarny Sannin
Dołączył: 09 Sty 2008
Posty: 4044
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z krańca świata Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 13:36, 01 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Nie. Wtedy nie było takiej wylewności.
Dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję... dobra już mnie palce bolą.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Fushigi
Legendarny Sannin
Dołączył: 12 Sty 2008
Posty: 5767
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: London, I wish Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 13:53, 01 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Trza było kopiuj, wklej. ^^
Miska! Ale to dla Ciebie! I pisanie było przyjemnością. I to ja powinnam Ci dziękować.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Namida
Legendarny Sannin
Dołączył: 09 Sty 2008
Posty: 4044
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z krańca świata Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 14:01, 01 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Ale kopiuj, wklej by się nie liczyło!
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|