|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Grabarz
Legendarny Sannin
Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 5091
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Piekło Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 18:28, 27 Paź 2008 Temat postu: Tanti auguri, Irate! |
|
|
Irytku, nasz cudowny moherze, niesamowita przyjaciółko i wspaniała towarzyszko... W dniu Twoich urodzin składamy Ci najserdeczniejsze i najszczersze życzenia. Sto lat! I Pozora w łóżku!
__________________________
Przez wysokie okna sali balowej wpadały ostatnie promienie zachodzącego słońca. Nadchodzącą szarość zmierzchu odstraszały tysiące płonących w zdobnych kandelabrach świec. Po wyłożonej marmurowymi płytami posadzce dostojnie przechadzały się damy, odziane w wymyślne suknie, oraz towarzyszący im wyniośli szlachcice, ubrani w kubraki i spodnie z przedniej jakości materiałów. Między dostojnym towarzystwem zwinnie przemykała służba, roznosząca na złotych tacach kryształowe kielichy z winem i przekąski. Niektórzy z gości przystawali na dłużej przy suto zastawionych stołach, wymieniając komplementy, uwagi na temat uczty oraz najnowsze paryskie plotki. Przez gwar rozmów i śmiechów przebijała się delikatna muzyka, wykonywana przez artystów na harfach, lirach i lutniach. Nieopodal muzyków postawiono stół, przeznaczony dla gospodarza uczty oraz najważniejszych gości. Na zdobionym wymyślnymi ornamentami, wysokim fotelu u szczytu stołu siedział król, Filip Piękny, obserwujący zgromadzonych czujnym, bystrym spojrzeniem. Na jego piersi połyskiwał gruby, złoty łańcuch, zwieńczony misternym herbem. Władca, mimo humorystycznych odpowiedzi udzielanych na pytania gości, wyglądał na spiętego, jakby czekał na jakieś ważne wydarzenie. Iriette, służąca bogatej szlachcianki zasiadającej przy głównym stole, odnotowała to w pamięci. W chwilach wolnych od spełniania zachcianek swojej pani również uważnie lustrowała tłum, pewna, że prędzej czy później powód niepokoju króla wyjdzie na jaw.
Godziny mijały powoli, a jedynym znakiem upływu czasu były malejące świece i przemieszczający się po niebie księżyc. Goście popadli w radosny nastrój, całkowicie oddając się zabawie, muzyka zmieniła tempo na nieco szybsze. Pijani radością i winem szlachcice zdziwili się więc niepomiernie, gdy do sali wpadł zdyszany posłaniec i zaczął przepychać się między nimi, by dostać się w pobliże władcy, zabawy jednak nie przerwano. Nikt nie zwrócił uwagi na to, że król pobladł z wściekłości, usłyszawszy przyniesione przez posłańca wieści. Dopiero wtedy, gdy władca powstał i przemówił, zapadła cisza.
- Wybaczcie, szlachetni goście. Muszę opuścić wasze zacne towarzystwo... To sprawa nie cierpiąca zwłoki.
Wszyscy natychmiast domyślili się, o jaką sprawę może chodzić. Słyszeli przecież wieści o wrogu - Anglii - szykującym się do wojny. Kilka szlachetnych dam - w tym pani Iriette - zasłabło, słysząc te straszliwe nowiny, ich służba zajęła się tym natychmiast. W chaosie, jaki wybuchł, nikt, oprócz jednej osoby, nie zwrócił uwagi na to, jak król wraz z posłańcem opuszcza salę.
*
Nikt również nie zwracał uwagi na dziewczynę, przemykającą pałacowymi korytarzami. Kierowała się w stronę lochów, gdzie udał się władca. Cieszyła się, że jest tu służącą. Dzięki temu znała tu każdy kąt, każdy zakamarek, który mogła wykorzystać jako kryjówkę. Jej misja mogła wyjść na jaw, gdyby ktoś przyłapał ją w nieodpowiednim miejscu. A to się nie mogło stać. Miała zadanie do spełnienia i chciała zrobić to perfekcyjnie. Truchtała cicho za głosem władcy, który echem roznosił się po kamiennych korytarzach. Był przesiąknięty wściekłością, co bardzo ją martwiło. Pełna niepokoju sytuacja polityczna między jej krajem a Francją doprowadziła do spisków i cichych morderstw ważnych osobistości, a dzisiejszy posłaniec nie mógł przynieść dobrej wiadomości. W każdym razie nie dla niej. Uskoczyła za bogato haftowany arras, gdy przed sobą usłyszała pewne kroki wartownika. Stała tuż przed wejściem do lochów. A to oznaczało jedno - pojmano jeńca. Cicho przełknęła ślinę czując, że coś dławi ją w gardle. Chciała pomóc rodakowi, jednak to oznaczałoby, że jej pozycja na francuskim dworze jest spalona. Była zmuszona podjąć decyzję. Lecz najpierw musiała zobaczyć, kogo uwięzili. Już wiele razy zdarzył się fałszywy alarm, wiele razy uwięziono niewinnego wieśniaka, którego oskarżyli zazdrośni sąsiedzi. Tak, zanim podejmie jakikolwiek krok, musiała się przekonać.
Czas dłużył jej się niemiłosiernie. Co chwila powstrzymywała kichania, bo arras, mimo że piękny, nie był czyszczony od wielu lat. Wzdrygała się na myśl o wielkich koloniach kurzu, wesoło egzystujących tuż przed jej nosem. Gdyby tylko jej król, Edward II, wiedział, do jakich zmusza się poświęceń! Ale czego nie robi się dla ukochanego kraju... Starała się oddychać jak najbardziej płytko. Nie chciała mieć tego szarego paskudztwa w płucach. Już miała odsłonić wejście do wnęki, by nabrać duży haust świeżego powietrza, gdy w drzwiach do podziemi rozległ się chrobot klucza obracającego się w zamku. Wracał król. Wcisnęła się głębiej, starając się stać niewidzialną i zastygła. Bała się oddychać, nawet mrugać. Bała się wszystkiego, co mogłoby zdradzić jej obecność.
- Panie, jak długo chcesz go przetrzymywać? - tuż przed jej kryjówką rozległ się dobrze jej znany głos znienawidzonego syna Filipa Pięknego. Jak miała go uwielbiać, tak jak reszta dam dworu i szlachetnie urodzonych panien, skoro to nie im wkładał rękę pod spódnicę? Mogła wtedy tylko uciec, choć najchętniej złamałaby mu co nieco. Ale wtedy była tylko służącą, a nie Sabiną z domu Seymour, tak jak w Anglii. Zacisnęła pięści. Tak bardzo miała ochotę zrobić mu krzywdę!
- Tak długo, jak będzie to konieczne, Karolu. Tym razem to naprawdę jest szpieg, a nie jakiś zapchlony wieśniak, który ma więcej krów, niż jego sąsiad. Poza tym, ile razy mam ci powtarzać, głupcze, żebyś nie mówił o tym gdzie popadnie?! Pamiętaj, ściany mają uszy! - oddalił się energicznym krokiem, nawet nie spoglądając na syna. Tego była pewna. Ha! A żeby wiedział, że ściany mają uszy! Wścibskie, kobiece i angielskie, na dodatek! Iriette z pewnością by zachichotała na ten przezabawny zbieg okoliczności, gdyby jej gardło nie było tak ściśnięte przez strach i obawę. Musiała iść do lochów.
*
- Ej, ty! Mała, do ciebie mówię! - w jej oczach zamigotały iskry wściekłości na tak jawny brak szacunku od strony zwykłego strażnika. Ale gdy odwróciła się w jego stronę, jej twarz była miła, łagodna i delikatna, jak świeżo spadły śnieg, a w oczach błyszczała niewinność i zaskoczenie.
- Do mnie mówisz, panie? - wbiła tęczówki w potężnego mężczyznę, który przyglądał jej się badawczo.
- Do ciebie, służko. Czego tu szukasz? To nie jest miejsce dla pokojówek!
- Ależ panie, ja tylko przyniosłam ci wino! Pomyślałam, że w lochach musi być strasznie zimno, a przecież nie możesz opuścić posterunku, by napić się czegoś rozgrzewającego! Och, panie, to taka zaszczytna funkcja, mało kto by jej podołał! - fałszywe pochlebstwo idealnie trafiło w cel. Patrzyła, jak twarz wartownika rozpogadza się, a na usta wypełza pewien wyższości uśmieszek. Do dziś nie mogła nadziwić się męskiej naturze. Była prosta jak konstrukcja cepa, byle zachwyt, byle pełne uwielbienia spojrzenie wystarczyło, by natychmiast stracili czujność. Doprawdy, zero instynktu samozachowawczego.
- Widzę, że tylko ty, mała, zdajesz sobie sprawę z powagi mojego stanowiska. Dobre to wino? - zerknął pożądliwie na dzban, który trzymała kurczowo przy piersi. Widać, nie tylko na nie miał ochotę. Czuła, że coś się w niej gotuje. A gdyby tak wziąć i rozbić mu to na tym pustym łbie? Też by go to obezwładniło... Jednak zdrowy rozsądek zwyciężył. Lepiej uśpi go kielich napoju z mocnym środkiem nasennym, niż nabicie mu guza. A ona musi mieć trochę czasu.
- Bardzo dobre, panie! Najlepsze, jakie można zdobyć! Prosto z królewskiej uczty! - zapewniła, podsuwając mu pod nos tacę. Żeby tylko jak najszybciej pozbyć się tego gbura! Patrzyła, jak duszkiem opróżnia kielich, ze wzrokiem wbitym w jej klatkę piersiową. Już odstawiał naczynie, już ruszał w jej kierunku... Lecz zachwiał się, oczy uciekły mu w głąb czaszki i z głuchym łoskotem zwalił się na ziemię.
- Co za ścierwo... - syknęła Iriette, odpinając od jego paska pęk kluczy. Błyskawicznie znalazła odpowiednią celę. Szpiegów zawsze umieszczali w tej samej, za mocnymi dębowymi drzwiami, z solidnym, żelaznym zamkiem. Mocowała się z nim chwilę, przeklinając w duchu człowieka, który nie raczył usunąć z niego rdzy. Niech diabli porwą wszystkich leni! Nigdy nie robią tego, co do nich należy! Wreszcie zamek ustąpił z cichym zgrzytem i weszła do zatęchłego, skąpanego w cieniu pomieszczenia.
*
W ciemności widziała tylko niewyraźny zarys ludzkiej sylwetki. Przeklęła cicho, jak damie na pewno nie przystoi. Dostrzegła spuszczoną głowę jeńca i krew w miejscach, gdzie kajdany zdarły skórę. Z tego, co mówił król, to jest szpieg. Więc musi pomóc mu uciec, a jej pozycja będzie spalona. Pocieszała ją tylko myśl, że Edward II na pewno przyśle kogoś na jej miejsce. Ale wcale nie uśmiechało jej się uciekać z jakimś wymizerowanych chucherkiem, które nawet głowy nie potrafi utrzymać prosto! Wróciła na korytarz po pochodnię. Musiała się lepiej przyjrzeć jego obrażeniom. Wiedziała, jakie są sposoby wydobywania z jeńców informacji i na samą myśl przechodził ją dreszcz obrzydzenia.
Weszła z powrotem do celi. Odruchowo zmarszczyła nos na nieprzyjemny zapach zgnilizny, potu i krwi. Gdzieś w kącie zapiszczał szczur. Mężczyzna podniósł głowę. Myślała, że strzelił w nią piorun, całkowicie zatonęła w jego niebieskich oczach, w których czaiła się wściekłość i bunt. Nie zwracała uwagi na blond włosy posklejane krwią, na wysokie kości policzkowe, czy zaciśnięte gniewnie, pełne usta. Miała wrażenie, że na go całe życie.
- Czego? - warknął jeniec, widząc dziewczynę. Tylko dlaczego miała taki dziwny wyraz twarzy?! Doprawdy, Francja to nienormalny kraj i żyją w nim nienormalni ludzie.
Na dźwięk pogardliwego tonu w jego głosie, Iriette otrząsnęła się z rozmarzenia. Wiedziała, że jej serce będzie należeć tylko do niego, po wieki wieków, ale nie pozwoli, by ktokolwiek, nawet jej wybranek, tak się do niej zwracał!
- Mógłbyś być milszy, jak cię ładnie ratują!- syknęła, podchodząc do niego i mocując się z kajdanami.
- Nie potrzebuję ratunku od francuskiej służącej!
- Cicho siedź! Czy ja ci wyglądam na dziewkę od krów?! Nazywam się Sabina z domu Seymour i w jestem szpiegiem! Choć, w przeciwieństwie do ciebie, nie dałam się złapać… - dodała złośliwie, zerkając na jego osłupiałą minę. - Jak cię zwą?
- Adam McPozor. I bądź pewna, pani, że dałem złapać się specjalnie!
- Taaaak? A dlaczegóż to? Przecież nie po to, żeby ostrzyć małe paliki i nabijać na nie Bogu winne ducha karaluchy! Bo tylko to miałbyś do roboty, zanim by cię publicznie stracono!
- Nie potrzebuję pomocy od... od... od kobiety!
- Dobrze, czy w takim razie mam cię przykuć do ściany z powrotem? - Iriette była mocno zirytowana. Ach, ta męska duma! Co z tego, że kajdany opadały z cichym brzękiem, skoro on będzie upierał się, żeby zostać? Jednak nie czekała na odpowiedź. Nie było na to czasu. Musieli uciekać jak najszybciej, pewnie już się zorientowano, że jej nie ma! - Chodź, nie ma czasu na kłótnie. Musimy stąd znikać!
Raźno podniosła się z klęczek, podając mu dłoń. Zignorował ją i wstał sam, chwiejąc się na nogach. Nadal patrzył na nią nieufnie.
*
Kiedy w końcu przekonała Adama, by jej zaufał, wyszli z celi na ponury korytarz, omijając śpiącego strażnika. Iriette bez trudu znajdowała ukryte przejścia i wkrótce dotarli do mieszkalnej części pałacu.
- Musisz się przebrać, w tym stroju będziesz wzbudzał sensację - mruknęła, patrząc krytycznie na pozlepiane krwią ubranie, interesująco opinające ciało szpiega.
- Co proponujesz? - zapytał niechętnie, rozglądając się czujnie na boki.
- Mam dostęp do kilku magazynów... - zaczęła mówić, lecz urwała, słysząc zbliżające się kroki. - Kryj się, szybko! - popchnęła go w stronę drzwi, lecz było już za późno.
Uzbrojony patrol zamkowy wyłonił się zza załomu korytarza, pobrzękując ekwipunkiem. Strażnicy natychmiast zorientowali się, że coś jest nie tak. Szybko dobyli ostrzy i ruszyli w kierunku struchlałej ze strachu pary.
- Nie ruszajcie się! - nakazał władczym tonem przywódca.
Iriette gorączkowo zastanawiała się, jak wywinąć się z tej sytuacji. Ucieczka nie miała sensu, Adam był zbyt słaby, by szybko biec. W ułamku sekundy podjęła decyzję: będzie walczyć. Wyciągnęła z rękawa długi, cienki sztylet i stanęła w bojowej pozycji, osłaniając uratowanego szpiega. Dowódca patrolu zaśmiał się, widząc mizerne ostrze w słabej, kobiecej dłoni. Blondynka zacisnęła zęby, gdy ruszył w jej kierunku, wznosząc ciężki miecz. Nienawidziła rozlewu krwi...
W ostatniej chwili uchyliła się przed ciosem, nurkując pod klingą wroga. Cięła na odlew, mierząc w odsłoniętą szyję przeciwnika. Poczuła lekki opór, kiedy stal zagłębiła się w ciało dowódcy. Rozpruta tętnica trysnęła krwią, plamiąc strój pokojówki. Silnym ciosem łokcia odepchnęła go, by zyskać większe pole do manewrów.
Przeciwników pozostało trzech. Pierwszy z nich nie zdołał nawet unieść miecza do ciosu. Wykorzystała jego dezorientację i zadała silne pchnięcie od dołu, w podbródek. Z trudem wyszarpnęła sztylet z rany, zaskoczony wojownik upuścił broń i z wyrazem zdziwienia na twarzy starał się zatamować kapiącą krew. Nie zostało mu już wiele życia, była pewna, że ostrze dotarło do mózgu - jego śmierć była kwestią kilku sekund. Skoczyła ku kolejnemu członkowi patrolu, który wykazał się sporym refleksem. Cofnął się przed jej atakiem i zaatakował razem z ocalałym kompanem. Z trudem unikała ostrych jak brzytwa kling, czekając na okazję do zadania ciosu. Wreszcie jeden ze strażników potknął się na nierównej podłodze, na chwilę tracąc równowagę. Bezlitośnie wykorzystała ten błąd, doskoczyła do niego i szybkim cięciem rozpłatała mu gardło. Niemal w tej samej chwili usłyszała świst powietrza... dokładnie taki, jaki towarzyszy silnemu zamachowi mieczem...
Wiedziała, że nie zdoła się odsunąć ani odwrócić, by pokonać ostatniego z wrogów. Niemal czuła przecinający jej ciało brzeszczot. Nie chciała jeszcze umrzeć... Jak na ironię, w ostatniej chwili życia pomyślała o niesamowitych, błękitnych oczach więźnia. Rodaka, za którego teraz straci życie.
Spodziewany ból nie nadszedł, zamiast niego usłyszała zaskoczony okrzyk i odgłos czegoś ciężkiego, spadającego na ziemię. Odwróciła się powoli, nie wiedząc, czego ma się spodziewać.
- Sądziłaś, że całą zabawę pozostawię tobie? - Adam uśmiechnął się łobuzersko, ocierając ostrze zdobycznego miecza z krwi. U jego stóp leżało pozbawione głowy ciało ostatniego strażnika.
*
Po walce natychmiast opuścili pałac, starannie omijając wszelkie patrole. Na szczęście nadal była noc, a większość mieszkańców zamku pogrążona była w śnie. Iriette śmiało prowadziła Adama przez korytarze dla służby i podziemne przejścia, by w końcu wywieść go z zamku. Na ich nieszczęście, Paryż nie nigdy nie spał. Z mijanych karczm dolatywały ich przekleństwa, odgłosy walk czy pijacki śmiech. Po ulicach przechadzały się dziwki, zaczepiając samotnie wędrujących mężczyzn, a chłopcy na posyłki przepychali się między ludźmi, załatwiając nie cierpiące zwłoki sprawy swego pana. Na szczęście Iriette lombard, z którego właścicielem była zaprzyjaźniona, również nie był zamknięty. Henryk był to dawny przyjaciel jej ojca, który przyjechał tu ze względu na lepszą sposobność prowadzenia interesów. Jednak zawsze pozostał wierny swojemu krajowi - Anglii. Teraz był prawdziwym wybawieniem dla dwójki uciekinierów. Iriette mogła się założyć, że w tej chwili cała straż pałacowa została postawiona na nogi i służba przeszukuje każdy możliwy kąt. Zastukała trzykrotnie, robiąc dłuższe przerwy między uderzeniami. Był to ich umówiony znak. Wtedy Henryk wiedział, że trzeba będzie przygotować wszystko do jej ucieczki. Drzwi otworzyły się z cichym skrzypnięciem, a w szparze pojawiła się poorana zmarszczkami twarz gospodyni, oświetlona jedynie migotliwym płomieniem świecy.
- Panienka tutaj? - staruszka odstąpiła od wejścia, przepuszczając parę.
- Wezwij wuja Henryka, musimy uciekać. Niech wyśle list do Londynu, na pewno nas wyprzedzi. Król natychmiast musi dowiedzieć się, co miało miejsce! - Iriette pociągnęła Adama do środka, szybko zatrzaskując za sobą drzwi.
- Nie trzeba mnie wołać, już nie śpię. - Na schodach pojawił się tęgi, siwiejący mężczyzna w szlafroku podbijanym futrem. - Wszystko jest przygotowane. Dam wam konie na drogę, musicie jak najszybciej zbiec, zanim zamkną bramy miasta. Ale najpierw... - zmierzył stojącą przed nim parę spojrzeniem pełnym dezaprobaty - Musicie się przebrać. Koniecznie.
Dzwony w katedrze Notre Dame wybiły godzinę szóstą rano.
*
Przez zatłoczone już ulice miasta galopowały dwie postacie odziane w czarne podróżne płaszcze, które łopotały za nimi niczym skrzydła nietoperza. Spanikowani ludzie uskakiwali spod końskich kopyt, obrzucając nieuważnych jeźdźców obelgami. Ktoś przypadkiem przewrócił stragan z jabłkami, które potoczyły się ku bramie, którą właśnie przekroczyli sprawcy zamieszania. Byli w miarę bezpieczni, w drodze do ukochanego domu.
*
Galopowali całą noc, w obawie przed pościgiem. Musieli jak najszybciej przekroczyć granicę, zanim wieść o uciekinierach się rozejdzie na inne prowincje Francji, gdzie mogli zostać schwytani. W czasie podróży spotkali zaledwie kilka zbrojnych oddziałów, lecz na ich widok szybko uskakiwali w las, uspakajając konie. Byle szmer mógł zdradzić ich obecność, a nie chcieli nawet myśleć, co by się stało, gdyby zostali ujęci. Na samą myśl o tym Iriette przechodził zimny dreszcz. W czasie drogi obserwowała swojego towarzysza spod oka, lecz on zachowywał całkowite milczenie i uśmiechał się tylko, gdy łapał jej wzrok. Natychmiast opuszczała głowę, cała spłoniona.
Zapadł zmierzch. Granicę przekroczyli przed godziną, więc teraz konie szły stępa, odpoczywając po morderczej gonitwie. W wysokiej trawie cykały świerszcze, a pomarańczowe promienie przenikały przez chmury. Krwista kula słońca chowała się już za horyzontem powodując, że było coraz zimniej.
- Trzeba rozbić obóz, nieprawdaż, pani? - Adam McPozor odezwał się po raz pierwszy od chwili opuszczenia miasta. Patrzył na nią z tajemniczym błyskiem w oku, czekając na jej aprobatę.
- Masz rację, panie. I to w miarę szybko, zanim całkowicie się ściemni. - Iriette zeskoczyła z konia i przytroczyła do pasa miecz. - Pójdę nazbierać chrustu, a ty przygotuj posłania. Przed jutrzejszym dniem musimy być wypoczęci.
Po godzinie na niebie ukazały się pierwsze gwiazdy, a ognisko trzaskało wesoło, oświetlając twarze podróżników. Panowała między nimi pełna napięcia cisza, coś wisiało w powietrzu.
- Gdzie się wychowałeś, panie? - Iriette postanowiła przerwać ten bezruch, wbijając oczy w Adama. W świetle płomieni prezentował się jeszcze bardziej ponętnie. Z umytymi blond włosami, które zawadiacko spadały mu na oczy, z czystą twarzą i wygiętymi kpiąco wargami. Czuła, jak serce bije w coraz szybszym rytmie, a policzki pokrywa rumieniec. Dobrze wychowana dama nie gapi się tak na mężczyznę!
- W hrabstwie Norfolk, lecz to nie jest w tej chwili ważne. Ważniejsze jest, gdzie ty się wychowałaś, pani. - uśmiechnął się łobuzersko. Tęczówki podejrzanie mu błyszczały.
- Ja? Ależ dlaczego? - Iriette była kompletnie zdezorientowana. Wpatrywała się w Adama jak cielę w niemalowane wrota, a usta miała szeroko otwarte. Nie zwracała uwagi na kubek, trzymany, by ogrzać zmarznięte dłonie, a który zaczynał już parzyć.
- Przecież mąż musi wiedzieć coś o swojej żonie, nieprawdaż, Sabino?
Na te słowa dziewczyna tylko uśmiechnęła się szeroko i przyciągnęła go do siebie. Później nie mówili już nic.
Ostatnio zmieniony przez Grabarz dnia Pon 20:24, 27 Paź 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Elle
medic-ninja
Dołączył: 05 Paź 2007
Posty: 5952
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 18:35, 27 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Irrrrrrrrrrrrrrrryt!
Wszystkiego, wszystkiego najlepszego! Mnóstwo szczęścia, radości, słońca, śmiechu. Samych pozytywów, dzikiego seksu, niech Pozór gapi się w ciebie jak w obraz!
Spełnienia marzeń, kochanie! :*
|
|
Powrót do góry |
|
|
Umeka
Legendarny Sannin
Dołączył: 08 Kwi 2008
Posty: 3809
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 18:37, 27 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Irycie, Frycie ... *rozpoczyna swą długą i nudną przemowę*
Mówię ja Ci, że dobra w życzeniach nie jestem, więc złożę Ci tylko wszystkiego najlepszego, dużo zdrowia, no i szczęścia, ale wiesz czego najbardziej z całego serduszka chce Ci życzyć? Miłości... No i Pozora. <333
Kocham Cię Słońce! <33
edit:
Oraz wszystkiego naj z okazji imienin.
Ostatnio zmieniony przez Umeka dnia Pon 18:38, 27 Paź 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
silmarien
Genin
Dołączył: 16 Wrz 2008
Posty: 231
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kielce ^^ Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 19:45, 27 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Wszystkiego najlepszego!!!
Tak... Nie umiem składać rozbudowanych życzeń, tylko takie proste ^^ Tak więc spełnienia wszystkich marzeń! (tak, tak Pozora ^^) Dużo zdrowia, szczęścia, miłości i jeszcze raz wszystkiego najlepszego!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bloody
Legendarny Sannin
Dołączył: 24 Paź 2007
Posty: 3559
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: sprzed kubka z czarną herbatą. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 19:57, 27 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
A ja Ci już składałam życzenia, ale złożę Ci je raz jeszcze (tak hardcore'owo i oficjalnie, skopiuję to z wiadomości z gygy xD)
Irytku!
W dniu Twojego zacnego święta...a raczej dwóch, chciałam złożyć Ci najserdeczniejsze życzenia Kochanemu Moherkowi :*
Życzę Ci przyjaciół, z którymi zawojujesz świat, Pozora, aby kochał Cię miłością szczerą i namiętną, wielu szczęśliwych chwil w życiu, sukcesów w nauce i zajebistego wieczorku panieńskiego ^^
Tego i reszte zajebitych rzeczy życzę Ci ja.
(\./)
(^-^)
(>_<)
<333
Edit:nie wiem, czy czerwony, to nie kolor moderów, więc go zmieniam ^^""
Ostatnio zmieniony przez Bloody dnia Pon 20:01, 27 Paź 2008, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Atiasha
Sannin
Dołączył: 01 Lut 2008
Posty: 1600
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z mrocznej krainy Oz
|
Wysłany: Pon 20:12, 27 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Koooooccchhhhhaaaaamyyyyy Ciieeeeeeee ! *drze się na całe gardło*
I jeszcze jeden i jeszcze raz, sto lat, sto lat niech żyję nam !
Mój prezent dla ciebie, niestety przez internet (z resztą sama dobrze znasz jego możliwości xD) nie mogłam wcześniej zlinkować i przekazać dziewczynom. Ale proszem ciem bardzom : [link widoczny dla zalogowanych]
A kto z nami nie wypije, niech się pod stół skryję! A kto z nami nie wypije, niech się kurna pod stół skryje! *wyśpiewuje lekko podchmielona Ati*
Dziewczyny, świetnie wyszedł ten tekst. ; D
Jeszcze raz irytku, WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO !
To dopiero pierwsza strona pierwszego chaptera. ^^ Mam nadzieję, na zgodę na dalsza publikacje. ; D
Ostatnio zmieniony przez Atiasha dnia Pon 20:13, 27 Paź 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Irate
medic-ninja
Dołączył: 01 Gru 2007
Posty: 7189
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z Nibylandii. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 20:16, 27 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
O... o kurwa...
<3 !
Popłakałam się...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Atiasha
Sannin
Dołączył: 01 Lut 2008
Posty: 1600
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z mrocznej krainy Oz
|
Wysłany: Pon 20:29, 27 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
*podaje chusteczkę*
I jeszcze jeden i jeszcze raaaaaz!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Grabarz
Legendarny Sannin
Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 5091
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Piekło Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 20:48, 27 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Nie płacz, Irytku.
Albo... co tam, raz do roku można. O ile to łzy szczęścia.
Wiem, że się powtórzę, ale... wszystkiego naj, kochanie.
<3!
Silnia z serduszka. Specjalnie dla Ciebie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Elle
medic-ninja
Dołączył: 05 Paź 2007
Posty: 5952
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 20:55, 27 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Dziękowac, Ati^^
Iri, płacz, na zdrowie ci to wyjdzie. A jako dodatkowy prezent podrzuce ci paczke jedwabny, jednorazowych chusteczek.
<33333333333333333
I jeszcze jeden i jeszcze raz... Sto laaaaat!
Ps. Ej nooooo! Kto tak Strefę rozciągnął?
Ostatnio zmieniony przez Elle dnia Pon 20:56, 27 Paź 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Grabarz
Legendarny Sannin
Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 5091
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Piekło Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 21:01, 27 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
To przez ten obrazek, kochanie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Elle
medic-ninja
Dołączył: 05 Paź 2007
Posty: 5952
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 21:02, 27 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
A tak, racja.
Eve, co powiesz na tytuł 'Dawno temu i nieprawda'?^^
Jakoś mi tak zajebiście pasuje!
Ps. Druknęłam to sobie XD
|
|
Powrót do góry |
|
|
Grabarz
Legendarny Sannin
Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 5091
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Piekło Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 21:03, 27 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Ale tytuł czego? Tego naszego tekstu? xD
Hmm... taak, to brzmi dobrze. xD
|
|
Powrót do góry |
|
|
Elle
medic-ninja
Dołączył: 05 Paź 2007
Posty: 5952
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 21:04, 27 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
No a czego innego?
Chyba nie mojego dziewictwa! XD
|
|
Powrót do góry |
|
|
Atiasha
Sannin
Dołączył: 01 Lut 2008
Posty: 1600
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z mrocznej krainy Oz
|
Wysłany: Pon 21:08, 27 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
A czemu nie dziewictwa? ^^
Ostatnio zmieniony przez Atiasha dnia Pon 21:08, 27 Paź 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Negai
Legendarny Sannin
Dołączył: 22 Sty 2008
Posty: 2450
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 21:09, 27 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Wysyłałam życzenia na gg, ale napiszę jeszcze raz.
Wszystkiego czego pragniesz, Irytku! Wsyyyyskieeego! <333 Życzę ci ja i zapewne wszyscy na tym forum. Kocham cię!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Grabarz
Legendarny Sannin
Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 5091
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Piekło Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 21:11, 27 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Cała prawda o cnocie Eluta: "dawno temu i nieprawda"... xD
|
|
Powrót do góry |
|
|
GaGa
Legendarny Sannin
Dołączył: 28 Gru 2007
Posty: 2929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Krk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 8:48, 28 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Oj Elut, Elut... xDDD
Cnotę trza cenić!
Jeśli sie ją jeszcze ma! *chichot*
WSZYSTKIEGO NAJ, RIRITKU! <333
Ja się powtarzam... Czwarty raz z tymi życzeniami. xDDD
Ale co tam!
Urodziny są raz w roku!
Chce ktoś sake...?*macha butelkami*
ZA IRYTKA! <333*łyk*
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ryżuś
Rdzeń ANBU
Dołączył: 25 Lip 2008
Posty: 1471
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z czarnej dupy Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 9:11, 28 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Shit, cholera, jaka ja jestem głupia.
Irciu, przepraszam, że na czas nie złożyłam życzeń, ale nie chciałabym się chwalić moją chorobą. Po prostu nie byłam w stanie usiąść. No, ale teraz mogę.
Wszystkiego najlepszego, Pozora wspaniałego, dużo dużo seksu, dużo czekolady, duuuużo szczęścią, miłości, zabawy. I w ogóle wszystkiego najpiękniejszego!
STO LAT!
Kocham Cię! <33333
|
|
Powrót do góry |
|
|
Klaja-chan
Legendarny Sannin
Dołączył: 24 Lis 2007
Posty: 2451
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 15:39, 28 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Eeej, ja jeszcze nie winszowałam...
No to tak.
Pierwsza rzecz, której Ci życzę, to zdrowie-ważne ono, każdy Ci to powie. Dużo słodyczy, minimum goryczy (najlepiej to wcale), obcowania na co dzień z poprawną interpunkcją, pieniążków, szerokiego uśmiechu, spokoju ducha, oraz dostania sie do wymarzonego liceum.
A, i jeszcze coś równie istotnego. Żeby Pozór ruszył dupę i by wszystko między wami było jak ze słodkiego snu.
Happy birthday, Irytkuuu ! <3
|
|
Powrót do góry |
|
|
ewel-fe
Genin
Dołączył: 31 Sty 2008
Posty: 343
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/3 Skąd: z małego podwórka mojej wyobraźni Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 16:30, 28 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Wczoraj nie zabardzo miałam jak siąść na kompa więc teraz przemówię:
Stoo lat, stoo lat ...
Sto lat mało jeszcze, sto lat mało jeszcze niech nam irytek żyje całe dwieście ... dwieście to zamało ...
Irytku wszystkiego najlepszego.! <33
|
|
Powrót do góry |
|
|
Namida
Legendarny Sannin
Dołączył: 09 Sty 2008
Posty: 4044
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z krańca świata Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 16:47, 28 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Życzenia złozyłabym wczoraj, ale nie miałam dostępu do komputera... w każdym razie WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO RYTKU. I niech słońce śmieje sie do ciebie przez całe życie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Irate
medic-ninja
Dołączył: 01 Gru 2007
Posty: 7189
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z Nibylandii. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 19:32, 29 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Aaaa!
Jakie Wy słodkie. ^^
<3
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|