|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Yennefer
Kapitan ANBU
Dołączył: 15 Paź 2007
Posty: 1104
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z wioski, w której podcierają się liścmi..xD "Kto podciera?" ^^ Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 17:09, 11 Gru 2008 Temat postu: Lejdis and dżentelmen, it`s birthday show foooor Shamaya!!! |
|
|
Gosiaku śliczniaku!!! Wszystkiego co najlepsze i najsłodsze może Cię w życiu spotkać! Tej boskiej urody do końca życia! Ślicznych i mądrych dzieci z K., który oczywiście zawsze niech będzie Cię wielbił z niewolniczym oddaniem! Samych orgazmów, zachwytów, dzikich przygód, duuuuuuuuużo kasy, luksusów, sławy!!! Wszystkiego co najlepsze może być dla Amazonki! <33333333333333333333333333333
Twoje oddane po wsze czasy:
picze ze strefy xD
P.S Proszę zwróc uwagę na symbolikę utworu xD Wyraziłaś kiedyś chęć otrzymania czegoś co zwie się najpopularniejszym romansem wszech czasów i co rozgrywa się w pewnym miasteczku we Włoszech...jak ono się nazywało? Ach tak, Verona ^^ Wiesz...balkon, te sprawy...
Sala była zatłoczona, wypełniona eleganckimi kobietami w kokieteryjnych sukniach i mężczyzn ubranych w stylowe marynarki. Przyćmione światło wyławiało z półmroku roześmiane twarze, połyskiwało na szkle unoszonych do ust kieliszków i filiżanek. Powietrze przesyciła woń drogiego tytoniu, dym unosił się lekką mgiełką nad głowami zgromadzonych w klubie ludzi. W kącie, oświetlony dwoma reflektorami, stał czarny fortepian. Zdawał się nie pasować do wnętrza, lecz nikt nie zwracał na niego specjalnej uwagi. Za klawiaturą siedział młody pianista, grana przez niego melodia niemal tonęła w gwarze rozmów. Między stolikami przeciskały się kelnerki, ze śmiechem opędzały się od stałych bywalców. Atmosfera była lekka, jak przystało na pierwszy wieczór weekendu. Zgromadzona w lokalu elita spragniona była kontaktów towarzyskich, rozrywki. Potrzebowali oderwać się od pogoni za pieniędzmi, problemów rodzinnych, konfliktów zbrojnych gdzieś na świecie...
Spojrzenia zebranych omijały nieszczęsny fortepian, toteż nikt nie zauważył przybycia kontraktowej wokalistki klubu. Dopiero gdy mikrofon zatrzeszczał cicho, a instrument umilkł, parę osób zwróciło uwagę na to, co dzieje się w kącie sali. Wszyscy mężczyźni uśmiechnęli się na widok długonogiej, seksownej szatynki, odzianej w obcisłą czerwoną suknię. Kobieta obejmowała smukłymi palcami mikrofon, drugą dłoń oparła na zaczepnie wysuniętym biodrze. Uśmiechnęła się, widząc reakcję ludzi, jednemu z zapatrzonych w nią facetów puściła figlarne oczko. Coraz więcej spojrzeń zwracało się w jej kierunku, ludzie szeptami i szturchnięciami nakazywali towarzyszom obejrzeć się w stronę podestu. Wkrótce wszyscy wlepiali w nią zachwycone, oniemiałe spojrzenie. Kobieta spuściła oczy, udając skromność. Zbliżyła usta do mikrofonu, jakby chciała szepnąć coś na ucho swojemu kochankowi, i zaczęła śpiewać niesamowitym, lekko ochrypłym głosem:
Stars shining bright above you,
night breezes seem to whisper I love you,
birds singing in a sycamore tree.
Dream a little dream of me...
Nie byłoby przesadą określenie widowni jako "zahipnotyzowanej". Pianista, olśniony przez piosenkarkę, zaczął grać dopiero teraz. Utwór wykonywany z akompaniamentem brzmiał jeszcze lepiej, niż a capella. Świadoma wywieranego przez siebie wrażenia, wokalistka potrząsnęła lekko głową, rozsypując misternie ułożone włosy na szczupłych ramionach. Jej sylwetka zakołysała się kusząco, każdy jej ruch emanował subtelnym erotyzmem.
Say nightie night and kiss me,
just hold me tight and tell me, you miss me;
while I'm alone and blue as can be,
dream a little dream of me...
Szatynka powiodła roziskrzonym wzrokiem po sali, łapiąc spojrzenia oniemiałych słuchaczy. Pławiła się w ich podziwie i uwielbieniu, bawiły ją marzycielskie miny niektórych mężczyzn i zarumienione oblicza zazdrosnych kobiet. Poprawiła niesforne loki, pochyliła się lekko nad mikrofonem, "nieświadomie" podkreślając pełny biust, widoczny w dekolcie sukienki. Przymknęła oczy, radośnie patrząc na salę, zaśpiewała nieco głośniej - i jeszcze bardziej zadziwiająco.
Stars fading, but I linger on, dear,still craving your kiss;
I'm longing to linger till dawn, dear, just saying this...
Wszyscy byli zachwyceni - oprócz jednego przystojnego mężczyzny, siedzącego przy barze. Ciemnowłosy, o sylwetce sportowca, sączył drinka, patrząc na nią zupełnie obojętnie. Zauważyła nawet nutkę drwiny w jego spojrzeniu...
Uśmiechnęła się szerzej, myśląc o wyzwaniu, które ją czeka. Nie pozwoli, by ktoś patrzył na nią w ten sposób, a już zwłaszcza jakiś podrzędny... samiec.
Wbiła w niego wzrok, oblizała wargi, całe jej ciało zdawało się mówić "będziesz mój!".
Pełnym, pewnym siebie głosem zaśpiewała ostatnią zwrotkę pierwszej piosenki:
Sweet dreams till sunbeams find you,
sweet dreams that leave all worries behind you,
but in your dreams whatever they be,
dream a little dream of me...!
Siedział naprzeciwko niej, w jej pokoju. To było proste, była nawet lekko zawiedziona, zapowiadała się dobra zabawa przy uwodzeniu tego bruneta. Wszystko poszło zgodnie z planem - skończyła śpiewać, potem ku dezaprobacie wszystkich mężczyzn poszła prosto w jego kierunku, dalej z uniesioną głową. Usiadła koło niego, zamówiła drinka i zaczęła powoli go pijąc mówić swoim głosem do zadań specjalnych.
Uśmiechnęła się z wyższością. Od początku wiedziała, że on jak każdy ulegnie jej urokowi, że będzie wielbił jej głos, kształty, zapach ...
Podeszła do niego nucąc piosenkę, za którą dzisiaj dostała najwięcej braw i największe owacje.
Przejechała palcami po jego ustach, jeszcze raz na niego popatrzyła a potem zbliżyła się jeszcze bardziej i zaczęła go całować. Była pewna, że już jest jej. I wtedy zdarzyło się coś czego nie przewidziała – mężczyzna złapał jej twarz w obie dłonie i oderwał a raczej odessał ją gwałtownie od swoich ust. Zatrzepotała powiekami zdezorientowana. Co się dzieje? On natomiast zachichotał a w jego oczach igrały iskierki ironii i rozbawienia.
- Skarbie…jesteś piękna i myślisz, że możesz mieć każdego. Przyszedłem tu z tobą tylko dlatego, żeby udowodnić ci, że tak nie jest. Strasznie zabawnie jest oglądać twoje piękne, wielkie oczy tak szeroko otwarte, tak zdziwione. Widzisz? Oparł ci się zwykły, polski żołnierz…”Shamaya” głoszą wszystkie plakaty reklamujące ten klub. Shamaya gwiazdą wieczoru. Kim jest więc ta Shamaya, myślę sobie widząc zarumienione z podniecenia twarze mężczyzn którzy również patrzyli na te plakaty. Przychodzę i widzę piękność o głosie tak uwodzicielskim, że wszystkie włosy na karku stają dęba. Jednak jej zarozumiałość, pycha i pewność siebie dorównują urodzie. Cóż…zamiast ślepego uwielbienia czuję więc dziką ochotę utarcia ci nosa paniusiu… - po tych słowach wstał z jej łóżka. Łóżka, na którym spała z najprzystojniejszymi mężczyznami świata, w atłasowej, karminowej pościeli. Ten sam odcień czerwieni zalał jej policzki kiedy zdziwienie ustąpiło miejsca dzikiej wściekłości.
- Żałosny żołnierzyku… - syknęła. Tak właśnie przemawiałyby żmije gdyby umiały mówić mową ludzką. – Może i nie jesteś głupcem, jak milion tych którzy byli tu przed tobą. Ale jesteś mężczyzną, a mężczyzna to niewolnik swoich żądz. Żądze mężczyzny wywołują kobiety, a więc jest siłą rzeczy ich niewolnikiem. Myślisz, że nie widzę pod maską ironii grymasu podniecenia, kiedy nachylam się nad tobą? Myślisz że nie poczułam jak to, czego jak na razie nie straciłeś na wojnie, pęcznieje w twoich spodniach? Może i wyjdziesz teraz, zadowolony z siebie, myśląc że jak ty to powiedziałeś…”utarłeś mi nosa”. Ale wiesz co? Gówno warte takie utarcie. Bo to tylko słowa. Gdybym chciała, gdybym troszkę się postarała, oddałbyś mi się jeszcze tej nocy. Ale jakoś w świetle lampy, zauważyłam że masz łupież. Żegnam.
Stał jak wmurowany. Myślał, że ma do czynienia z próżną, pustą uwodzicielką. Tymczasem doszło mu stanąć twarzą w twarz z mistrzynią kłótni i jadowitego języka. Na próżno szukał w głowie celnej riposty. Bo co może odpowiedzieć, kiedy ona ma w stu procentach rację? Przypominała mu różę, piękną, czerwoną jak krew, jak jej sukienka, o kolcach tak ostrych jak to co powiedziała. I podniecającą tak, że gorąco uderzyło mu do głowy. Wstała, podeszła do niego, a on poczuł że serce zaczyna mu bić w takim tempie, że zaraz rozsadzi klatkę piersiową. Nie biło tak nawet miesiąc temu, kiedy Niemcy zaatakowali po raz pierwszy i szedł, prawie że na pewną śmierć ze swoim pułkiem. Był pewien, że to już koniec jego zaledwie dwudziesto-dwuletniego życia, że zginie nie zaznawszy miłości. O tak, pod tą maską cynizmu i ironii którą dzisiaj zaprezentował krył się cichy romantyk, któremu aktualnie zakręciło się w głowie od perfum kobiety, która wspięła się na palce, oparła ręce na jego ramionach i szepnęła mu do ucha:
- Panie żołnierzu, pokazać gdzie są drzwi?
Otworzył i zamknął usta jak ryba wyjęta z wody. Chwilę potem, oprzytomniał trochę odwrócił się na pięcie i wyszedł, wiedząc że jeśli zostanie tam tylko chwilkę dłużej, rozbierze się i będzie błagał jak pies aby stać się milion pierwszym mężczyznom, który spał w jej atłasowej pościeli.
- Krzychu, bracie łazisz tam prawie codziennie…ta baba to jakaś czarownica. Rzuciła na ciebie urok, czy coś… - Stachu, wąsaty, misiowaty kolega „po fachu” patrzył jak Krzysztof zakłada swój oficerski płaszcz z orłem białym i otwiera drzwi aby znowu, z najciemniejszego końca sali wzdychać do pięknej Shamai, która przecież słynęła z tego, że zalicza co przystojniejszych mężczyzn jak kolejne bazy w popularnej, amerykańskiej grze zwanej bejsbolem. Który był nota bene, zdaniem Stacha mocno przereklamowany. Piłka nożna, to jest to!
Krzysiu tymczasem nie zwrócił na niego najmniejszej uwagi. Udał się tam, gdzie od jakiś dwóch tygodni, czyli od incydentu w sypialni panny Sh., ciągnęło go rozdygotane serce. Sam nie wiedział co się wtedy stało. Może Stachu miał rację? Może rzuciła na niego urok? Nie mógł wytrzymać paru godzin bez widoku jej włosów, miodowych w świetle świec, mahoniowych w mroku, o odcieniu ciemnego blondu w słońcu. Bez widoku jej oczu, wielkich, piwnych, błyszczących jak gwiazdy. Bez widoku jej ust, zmysłowych, seksownych, z których wydobywał się ten głos. Głos, który sprawiał że dreszcz wstrząsał całym jego ciałem. Dzisiaj jednak szedł do klubu z dziwnym niepokojem. Miał złe przeczucia. W przekonaniu tym utwierdził go konferansjer, który, ku rozpaczy publiczności, oznajmił iż boska Shamaya dzisiaj nie wystąpi. Krzysztof, przytłoczony brakiem możliwości ujrzenia tej, która tak odcisnęła się na jego wojowniczej duszy i targany wewnętrznym i zupełnie nieuzasadnionym niepokojem o nią włóczył się bez celu po nowojorskich ulicach aż nogi same zaprowadziły go pod okna Sh. A kiedy chciał podnieść głowę aby w nie spojrzeć, uprzedził go lekko schrypnięty, dobrze znany mu głos:
- Przeklęty skurwysyn…
Zamarł. Więc musiała stać na balkonie. Musiała go zobaczyć i stwierdzić z odrazą, to co sam stwierdził już jakiś czas temu. Był przeklętym skurwysynem i do tego głupcem, któremu zachciało się prowadzić durne gierki aby zapaść w pamięć pięknej kobiecie…
- Przeklęty, przeklęty, przeklęty! Jak on w ogóle się nazywał? Nieważne. Gówno mnie to obchodzi. Doprawdy, gówno.
Dopiero teraz doszedł do wniosku, że Shamaya wcale go nie widzi a po prostu stoi na balkonie i…gada do siebie.
- „Pokażę ci, że tak nie jest…”. Jeśli mu się nie spodobałam to po cholerę tu lazł?! No po cholerę? Po cholerę ja wciąż go pamiętam? Po cholerę…- nie udało jej się dokończyć tego zdania gdyż wybuchła głośnym szlochem. Krzyś poczuł jakby ktoś rozrywał mu serce na miliony, miliony kawałeczków. Spojrzał w górę. Nie widziała go nadal. Nawet gdyby teraz spojrzała w dół nie zobaczyłaby go gdyż widok przesłaniały jej łzy. Nie była już seksowną femme fatale. Była drobną, kruchą Shami płaczącą na balkonie w kusej, nocnej koszulince. Płaczącą przez niego. Drobną, kruchą Shami którą natychmiast trzeba było przytulić, scałować wszystkie słone krople z jej ślicznych policzków, ze zgrabnego noska, z dużych powiek, gdyż w przeciwnym razie pęknie mu serce. Już chciał otwierać usta, żeby powiedzieć jakieś ciepłe słowa, kiedy piwnooka zrobiła coś co kompletnie go zmroziło. Stanęła na balustradzie balkonu, zanosząc się od płaczu.
- Co on mi zrobił? – łkała. – Co on mi kurwa zrobił? Jak do kurwy nędzy miał na imię? Dlaczego chcę przez niego skakać z pieprzonego balkonu, prosto w pieprzoną kałużę? Ach polski żołnierzu! Dlaczego moje serce poddało się akurat polskiemu żołnierzowi, pierwszemu mężczyźnie któremu się nie spodobałam? Który mną pogardzał? Pieprzę życie które jest takie niesprawiedliwe… - wystawiła drobną stópkę za balustradę i w tym samym momencie usłyszała z dołu zduszony okrzyk przerażenia.
- BOŻE NIE! – darł się ktoś niemiłosiernie, przez co został rzucony doniczką przez sąsiadkę, panią Stellę Robinson, która najwidoczniej myślała że to koty drą mordy jak co noc. Pani Stella nie mogła przypuszczać, że właśnie trafiła w głowę bardzo urodziwego brunecika, który pod wpływem tego uderzenia począł się zataczać i wszedł w krąg światła ukazując swą twarz dziewczynie wyrażającej autodestrukcyjną chęć popełnienia samobójstwa.
- To ty!!! – krzyknęła cienko celując w niego smukłym palcem.
- Sham nie skacz błagam! Nie rób tego! Ja wiem, byłem okropny, to wszystko przeze mnie…
- Nie potrzebuję współczucia. – stwierdziła, pociągając nosem i próbując unieść dumnie głowę.
- To nie współczucie głupia! Nie rozumiesz?! Po co wystawałbym w środku nocy pod twoim oknem?! Po co siedziałbym prawie codziennie w tym snobistycznym klubie i wydawał tam kupę forsy?! Tylko po to żeby cię zobaczyć! Pojmujesz to? Wiem, to cholernie głupio zabrzmi, ale ja cię chyba…
- Poczekaj.
Chciał machnąć ręką by ją uciszyć i mówić dalej, ale nagle dotarł do niego bardzo istotny fakt. Ona powiedziała to…po polsku. Powiedziała „poczekaj”. Powiedziała „poczekaj” najczystszą polszczyzną, najpiękniejszym, najukochańszym głosem na całym świecie…
- Ty… - spojrzał znowu w górę ale nie było jej na balkonie. W sekundę później owiał go zapach jej perfum a jej oddech łaskotał go w policzek. Zarzuciła mu bowiem ręce na szyję i uśmiechając się tak, że czuł jak serce topnieje mu jak masło położone na wolnym ogniu, powiedziała w tym umiłowanym, szeleszczącym języku:
- Nie mam na imię Shamaya.
- W-więc jak masz na imię? – wychrypiał.
- Małgorzata.
Najprawdziwsze łzy płynęły teraz już nie tylko po jej ale i jego policzkach.
- A teraz powiedz to proszę. Powiedz to co chciałeś mi powiedzieć.
- Kocham cię, Gosiu…
Do trzeciej nad ranem pani Stella Robinson zmuszona była wysłuchiwać dzikich krzyków, w nieznanej jej, dziwnej mowie z sąsiedniego mieszkania. „Gosienko”? Nie, nie…to szło jakoś inaczej…”Gosieniko”…co to w ogóle za słowo? Cóż, doniczka leżała roztrzaskana na bruku. Trzeba było nałożyć poduszkę na głowę i zacisnąć zęby…
Ostatnio zmieniony przez Yennefer dnia Czw 17:12, 11 Gru 2008, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Irate
medic-ninja
Dołączył: 01 Gru 2007
Posty: 7189
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z Nibylandii. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 17:12, 11 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
A kto pomógł w wymyślaniu fabuły (wybaczcie, musiałam się pochwalić, musiałam), no kto?
Gosiu! <3
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sheila
Genin
Dołączył: 30 Paź 2008
Posty: 212
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: wiocha zagrzebana w liściach. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 17:14, 11 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Najlepsze życzenia! ^^
|
|
Powrót do góry |
|
|
Umeka
Legendarny Sannin
Dołączył: 08 Kwi 2008
Posty: 3809
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 17:19, 11 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Sto laat Ami! <3
|
|
Powrót do góry |
|
|
Van
Legendarny Sannin
Dołączył: 17 Sty 2008
Posty: 3193
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 17:21, 11 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Dwustu lat życia <3
Podłączam się do życzeń xp
Gosencjo <3
|
|
Powrót do góry |
|
|
Hibari
Legendarny Sannin
Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 6482
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Tam, gdzie nie sięga ludzkie oko. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 18:19, 11 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Wszystkiego najlepszego, Shaaaaaamiiii! <33333333333
|
|
Powrót do góry |
|
|
Elle
medic-ninja
Dołączył: 05 Paź 2007
Posty: 5952
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 18:47, 11 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Wszystkiego najlepszego, Sham!
Czego tylko zapragniesz!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Shamaya
Legendarny Sannin
Dołączył: 27 Lut 2008
Posty: 4541
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 19:20, 11 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
O boże...
poryczałam się! ;___________;
KOCHAM WAS! <3333
Siedzie i płacze!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Negai
Legendarny Sannin
Dołączył: 22 Sty 2008
Posty: 2450
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 19:20, 11 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Wszyyystkieeego naaaaaj, Sham. ^__^
Ostatnio zmieniony przez Negai dnia Czw 19:20, 11 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
mayumi
Legendarny Sannin
Dołączył: 28 Paź 2007
Posty: 5842
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: from wonderland. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 19:53, 11 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Uwielbiam... ;*
|
|
Powrót do góry |
|
|
Guś.
ANBU
Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 927
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z kapusty.
|
Wysłany: Czw 20:17, 11 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Sh, sto lat. <3
|
|
Powrót do góry |
|
|
ewel-fe
Genin
Dołączył: 31 Sty 2008
Posty: 343
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/3 Skąd: z małego podwórka mojej wyobraźni Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 20:18, 11 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Sto lat mało jeszcze, sto lat mało jeszcze...
Niech nam żyje całe dwieście...
Dwieście to zamało...
Wszystkiego najlepszego! ^^
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ryżuś
Rdzeń ANBU
Dołączył: 25 Lip 2008
Posty: 1471
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z czarnej dupy Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 20:21, 11 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Stoooooo laaaaaaaaaaaaaaaaat!
I samca dobrego. ^^
|
|
Powrót do góry |
|
|
mayumi
Legendarny Sannin
Dołączył: 28 Paź 2007
Posty: 5842
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: from wonderland. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 21:30, 11 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Ona ma już męża. ._________.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Shamaya
Legendarny Sannin
Dołączył: 27 Lut 2008
Posty: 4541
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 22:13, 11 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Dziękuję raz jeszcze! <3333
Mam męża, mam ^^
|
|
Powrót do góry |
|
|
Yennefer
Kapitan ANBU
Dołączył: 15 Paź 2007
Posty: 1104
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z wioski, w której podcierają się liścmi..xD "Kto podciera?" ^^ Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 22:22, 11 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
I to żołnierza! Ha! xDDD (tak wiem, mam zajebiście chore pomysły...)
|
|
Powrót do góry |
|
|
Shamaya
Legendarny Sannin
Dołączył: 27 Lut 2008
Posty: 4541
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 22:27, 11 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Tak Yenn, och, moje gÓrÓ! <333333333
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ryżuś
Rdzeń ANBU
Dołączył: 25 Lip 2008
Posty: 1471
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z czarnej dupy Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 8:07, 12 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Ale i tak no tego... Oj czego tylko zapragnieee! <33
|
|
Powrót do góry |
|
|
Atiasha
Sannin
Dołączył: 01 Lut 2008
Posty: 1600
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z mrocznej krainy Oz
|
Wysłany: Pią 8:39, 12 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Łojejajo! Wszystkiego najlepszego. ^^
Nie mogłam wcześniej na SN wpaść. >.<
Hapi birstadj!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aimi
Rdzeń ANBU
Dołączył: 06 Mar 2008
Posty: 1290
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 12:06, 12 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Wszystkiego najlepszego! <3
Spóźniam się ostatnio ze wszystkim. Oo
|
|
Powrót do góry |
|
|
Guś.
ANBU
Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 927
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z kapusty.
|
Wysłany: Pią 13:17, 12 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
może jesteś w ciąży. xP
|
|
Powrót do góry |
|
|
Yennefer
Kapitan ANBU
Dołączył: 15 Paź 2007
Posty: 1104
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z wioski, w której podcierają się liścmi..xD "Kto podciera?" ^^ Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 13:30, 12 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
o___O ZNOWU?!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Shamaya
Legendarny Sannin
Dołączył: 27 Lut 2008
Posty: 4541
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 16:37, 12 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Ja w ciaży? xD
Nieeee... własnie mi się okres kończy xD
I w ogóle, dziękuję! <33333333333333333
|
|
Powrót do góry |
|
|
Guś.
ANBU
Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 927
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z kapusty.
|
Wysłany: Pią 16:41, 12 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
przecież ja mówiłam o Ai, bo się spóźnia! xD
|
|
Powrót do góry |
|
|
Shamaya
Legendarny Sannin
Dołączył: 27 Lut 2008
Posty: 4541
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 16:44, 12 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
ach, ja wszystko biorę osobiscie xD
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|