Forum STREFA NARUTO Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

[M][N] Labora deo

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum STREFA NARUTO Strona Główna -> Nasza twórczość.
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Namida
Legendarny Sannin


Dołączył: 09 Sty 2008
Posty: 4044
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z krańca świata
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 16:50, 28 Gru 2008    Temat postu: [M][N] Labora deo

Do napisania tego mniej, lub bardziej natchnęła mnie "Trylogia Kręgu" Nory Roberts. Napisałam to chyba w półtorej godziny, a na mnie to prędkość światła. To coś z serii "namiś uosabia dziwne rzeczy".
W każdym razie, w wasze ręce.

Pokój był okrągły. Nie było w nim okien, jedynie jedne wielkie, dębowe wrota. Zdobiły je setki krętych linii, a każda wyglądała, jakby została umieszczona tam w jakimś konkretnym celu. Pośrodku komnaty stał ogromny stół z polerowanego drewna. Otaczało go trzynaście krzeseł o wysokich, rzeźbionych oparciach. Każde z nich było inne.
Nagle, w snopie światła pojawił się w pomieszczeniu niski jegomość. Można by uznać go za jednego z mitycznych niziołków, gdyż jego wzrost nie przekraczał metra pięćdziesięciu. Zaczął krzątać się po sali, poprawiać ustawienie krzeseł, ścierać nieistniejący kurz ze stołu. W końcu spojrzał krytycznie na komnatę a potem na złoty zegarek tkwiący na ręce.
-Już czas – mruknął sam do siebie, po czym rozpłynął się w powietrzu, jak zwykła czynić poranna mgła, wystawiona na pierwsze promienie jesiennego słońca.
Wielkie wrota otworzyły się z hukiem. Do komnaty weszła grupa trzynastu osób. Przewodził im wysoki mężczyzna o czarnych jak smoła włosach i szerokich, muskularnych ramionach. Tuż za nim podążała wątła kobieta w lilowych, zwiewnych szatach. Prawdę mówiąc, patrząc na nią też na myśl nasuwał się epitet zwiewna. Wodziła wokół oczami koloru nieba o brzasku i zarzucała złotymi włosami.
-Dlaczego on zawsze wchodzi pierwszy? – zapytała idąca nieco z tyłu dziewczyna swoja towarzyszkę. Ta była do niej podoba niczym jedna kropla rosy do drugiej.
-To męskie ego, zawsze pcha się do przodu – rzuciła, zajmując jedno z krzeseł. Bezbłędnie zrozumiała, że siostrze chodzi o czarnowłosego.
Gdy wszyscy już spoczęli na swoich miejscach, wstała i przemówiła jedna z kobiet. Ona z kolei ubrana była w białą togę, typową dla mędrców i filozofów, a rude włosy zebrała w kok tuż nad karkiem.
- Jak zwykle zbieramy się w celu omówienia ważnych szczegółów ludzkiego życia - rzekła poważnym tonem, patrząc po twarzach zebranych.
- Moment! – Z krzesła podniósł się czarnowłosy jegomość, wszystkie oczy zwróciły się ku niemu. – Dlaczego to ona zawsze zaczyna? – zapytał, wskazując na pannę w todze.
- Jestem boginią mądrości, mam ten przywilej – odparła spokojnie.
- Ja jestem bogiem walki, również mogę sobie przywłaszczyć to prawo – stwierdził prostując się dumnie.
- A ja? A bóg woli!? Też mogę to robić – odezwał się tęgi mężczyzna z wielka krzaczastą brodą.
- I ja! – zakrzyknęła ta, która zwali boginią prawdy.
Ponad ogólny zgiełk, podniósł się kobiecy głos, należący do wysokiej damy o oczach podobnych dymowi z paleniska.
- Jako bogini rozumu, nakazuję wam go użyć! Uspokójcie się wszyscy! Co za różnica kto zaczyna? – zapytała z typową dla siebie celowością. Rozległ się ogólny pomruk, który pierwotnie miał być słowem „racja”.
- Tak więc, jak mówiłam, jesteśmy tu z powodu ludzkiego istnienia – ponowiła swoją wypowiedź bogini mądrości. – Właściwie chodzi o jednego człowieka. Żaden z nas, gdy postawiono przed nim sprawę, nie wiedział, co robić, może razem wpadniemy na właściwy pomysł.
- Ja wam mówię, że to proste – odezwała się jedna z bliźniaczek o fioletowych oczach – uśmierćmy go.
- Jak możesz! – zbulwersowała się jej siostra, bogini życia. Pani śmierci wzruszyła ramionami.
- Według mnie nic nie możemy zrobić, jego życie wpisane jest na kartach losu – stwierdziła jasnowłosa bogini przeznaczenia.
- Ale on zaraz zginie! – krzyknęła ta która zwą zwiewną, bogini miłości.
- Więc dlaczego tu siedzimy, jak te trutnie i mu nie pomożemy?
- Przecież mu pomagamy. Albo chcemy pomóc, musimy tylko wymyślić, jak – odparła bogini mądrości.
- Ale jak możemy debatować nad jego wyborem? – spytał bóg woli, drapiąc się po brodzie. – W końcu daliśmy ludziom wolą wolę, już zdecydował, co chce zrobić. Najwyraźniej śpieszy mu się do grobu.
- Będę musiała zrobić mu miejsce – mruknęła do siebie bogini śmierci.
- Nie ma tak dobrze! A co z jego bliskimi? Jeśli umrze, będą rozpaczać – powiedziała pulchna bogini rodziny, odchylając się na krześle.
- I radować się, że trafił w lepsze miejsce – stwierdziła wesoło sylfida radości.
- Albo pogrążą się w żałobie – poparł boginię rodziny, bóg smutku.
- On chce umrzeć za ukochaną! – krzyknęła bogini miłości.
- Gówno prawda – skwitował jej osąd bóg walki. Złotowłosa prychnęła z pogardą, ostentacyjnie odwracając od niego twarz.
Pani mądrości zabębniła palcami o stół.
- Więc co robimy? – zapytała nieco rozdrażniona.
- Nie możemy nic zrobić – odparła cicho szarowłosa bogini prawdy. Rozległo się zbiorowe westchniecie.
- Może... zejdziemy do niego? – zaproponowała opiekunka rodziny.
- Do niego? Tam na dół? Na ziemię? – zapytała z niezadowoleniem cudna bogini piękna.
- Tak.
- Ale tam jest brudno – sylfida piękna wydęła wargi.
- Nie martw się, moja śliczna, będę niósł cię na rękach – zaproponował bóg walki, uśmiechając się szarmancko; bogini zatrzepotała długimi rzęsami.
- Więc? – zapytała pani życia.
- Idziemy – odparła opiekunka filozofów i mędrców.
Jako pierwsza, znikła wewnątrz kuli światła. Pozostałe bożki znikały kolejno po niej. Jako ostatnia w sali została bogini piękna. Prychnęła, mruknęła coś o warunkach sanitarnych i podobnie jak inni przeniosła się na ziemię. Prosto w kałużę błota. Krzyknęła ze zgrozą, patrząc na poplamioną czerwoną suknię. Jej kuzynka, bogini rozumu, wywróciła oczami. Jak można być tak próżnym, kiedy idzie o ludzkie życie?
- Tylko cicho... nie wystraszcie go... – mruknęła bogini rodziny.
- Synu tej ziemi! – krzyknęła pełnym głosem madonna Losu. Jasnowłosy, wątły młodzieniec, skryty wśród krzaków, odwrócił się gwałtownie i zobaczywszy kto go wzywa, padł na twarz w ukłonie pełnym szacunku i przerażenia.
- Miałaś go nie wystraszyć – mruknął z przekąsem bóg smutku, pani Losu wzruszyła ramionami.
- Nie moja wina, że zawsze tak reagują.
- Powstań synu i podejdź do nas – poprosiła pogodnie pani miłości, wyciągając ku niemu dłonie. Młodzieniec podniósł wzrok i oniemiał na widok piękności bogini, która jaśniała wewnętrznym światłem niczym jedna z gwiazd nad jego głową.
- Ta to potrafi zrobić show – mruknął bóg walki.
- Ona potrafi tylko to – warknęła bogini piękności, zrozpaczona stratą sukni.
- Co ty chcesz uczynić, chłopcze? – spytała sylfida rozumu, gdy młodzian podniósł się na nogi i przestał aż tak drżeć.
- Ja... ja pragnę wyrwać ze szponów zła ukochaną mojego serca, o pani – odparł cicho.
- Ha! Mówiłam, że chce walczyć o miłość! – krzyknęła radośnie opiekunka zakochanych. Bogini rozumu rzuciła jej zirytowane spojrzenie.
- Nie możemy wpłynąć na twoją decyzję, ale powiedz, dlaczego chcesz to zrobić?
- Bo ją kocham, pani.
Bogini mądrości wypuściła powietrze ustami i zrobiła zrezygnowaną minę.
- Wpadł po uszy. Nic nie odciągnie go od tej decyzji – stwierdziła.
- A więc pomóżmy mu! – bogini miłości ponownie zaklaskała w dłonie.
- No dobra... – westchnął bóg walki – Daję ci pęd i siłę, abyś zwyciężył w swej bitwie!
Powietrze wokół chłopaka zalśniło, jakby wewnątrz jego zapalono lampę.
- Ja podwoję twoją radość ze spotkania z ukochaną – bogini radości skierowała ku niemu swoje ręce.
- A ja mniejsze wszystkie smutki, jakie czekają cię w życiu z nią – powiedział bóg smutku.
- Ja nie dam ci nic... i ciesz się z tego – bogini śmierci uśmiechnęła się lekko i wygładziła czarną szatę.
- Ja przeciwnie do niej! Dam ci długie życie!
- Ja powiększę twoją wolę. Aby nigdy nie ugiął się.
- Ja dopisze parę miłych zdań w księdze twojego losu
- My damy ci strategię na ta bitwę – bogini rozumu i mądrości złapały się za ręce, a powietrze rozbłysło tak, jak po każdym innym darze.
- Ja nie pozwolę mgle opaść na twoje oczy, byś widział tylko prawdę.
- A ja sprawię, że stworzycie rodzinę, ciepłą i przytulną.
- Za to ja, jako ostatnia i twoja jak i innych zakochanych opiekunka dam ci miecz – w dłoni bogini miłości pojawił się kawałek gorącego żelaza który po chwili uformował się w pożądaną broń.
- Miecz?! – krzyknęła jednocześnie reszta bożków. Zwiewna pani z uśmiechem wzruszyła ramionami.
- Dziękuję wam, najwięksi pośród bogów – młodzieniec ponownie padł na twarz, a po chwili z szaleńczym okrzykiem ruszył do swojej ukochanej.
Bogini mądrością przekręciła głowę, tak by kręgi szyjne z pstryknięciem ustawiły się na swoje miejsce.
- Myślicie, ze oni wierzą w te „dary” – bogini rodziny nakreśliła w powietrzu znak cudzysłowu - które im dajemy?
- Najwyraźniej – mruknął bóg woli, gdy młodzieniec zwycięsko wyszedł z walki niosąc na rękach ukochaną.
- Idioci – prychnęła madonna radości.
- Może tak, może nie. Zabierajmy się do pracy. Jeszcze osiem tysięcy czternaście takich przypadków i kończymy na dziś – rzuciła bogini rozumu i znikła w kuli światła. W jej ślady poszła reszta bogów. Na ziemi, wśród mroku nocy został jedynie bóg walki, który westchnął głęboko i rozmasował obolałą szyję.
- Nienawidzę pracy boga – mruknął sam do siebie i rozpłynął się w rozbłysku światła.



A gdzieś tam, nie wiadomo czy w górze, czy w dole, siedział na złotym tronie Bóg. Ten jeden. I z uśmiechem pokręcił głową widząc poczynania bożków w jednym ze światów. Kto wie... może on też kiedyś zejdzie do swoich ludzi...


Ostatnio zmieniony przez Namida dnia Nie 16:53, 28 Gru 2008, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elle
medic-ninja
medic-ninja


Dołączył: 05 Paź 2007
Posty: 5952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 12:13, 29 Gru 2008    Temat postu:

Zajebiste! :D

Fabuła jest rewelacyjna, Namiś. Pomysł bardzo nieprzeciętny, dialogi genialne. Aż czuć było ironię! Te odzywki, te dialogi! Cudo!

Mniej mi sie podobało od strony interpunkcyjnej i ortograficznej. W wielu miejscach źle postawione przecinki i 'nazwy' bogów dałabym z dużej litery. Czasem zdanie było jakoś dziwnie skonstruowane, że musiałam je czytać po dwa. trzy razy.

Ale ogólnie mówiąc, jestem zachwycona!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fushigi
Legendarny Sannin


Dołączył: 12 Sty 2008
Posty: 5767
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: London, I wish
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 12:28, 29 Gru 2008    Temat postu:

I tak to Fu poprawia twory Namiś... Ech.

Ty wiesz, co o tym sądzę. Najlepsze jest zakończenie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Namida
Legendarny Sannin


Dołączył: 09 Sty 2008
Posty: 4044
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z krańca świata
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 13:33, 29 Gru 2008    Temat postu:

Przecinki... w opini psyhologicznej niepisano jedynie, iż masz problemy z interpunkcją, niestety oszołomy dyspunksi mi nie stwierdzili.
Wiesz zastanawiałam się jak dać "nazwy" bogów... ale potem stwierdziłam, ze chyba jednak małą w końcu to bożki, a nie Bóg.
Co to fabuły... bałam się, że będzie zbyt zakręcona by ktoś ją zrozumiał ^^", ale chyba wyszło nieźle.

I jeszcze Fuś.. wiem co o tym sądzisz skarbie a, twój osąd niezwykle mi pochlebia.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atiasha
Sannin


Dołączył: 01 Lut 2008
Posty: 1600
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z mrocznej krainy Oz

PostWysłany: Pon 13:46, 29 Gru 2008    Temat postu:

Ojej. Jakie to było fajne! ^^
W niektórych miejscach zabrakło mi przecinka, ale to każdemu sie może przytrafić. xD Mnie oczywiście najczęściej.
Temat świetny. Trylogia Kręgu, powiadasz? Muszę zajrzeć. ^^
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hibari
Legendarny Sannin


Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 6482
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Tam, gdzie nie sięga ludzkie oko.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 14:34, 29 Gru 2008    Temat postu:

Już ci mówiłam co sądzę. ^^ Bardzo mi sie podoba. Ot krótka fifozofia życiowa. Jeżeli w coś bardzo wierzysz, jeśli masz nadzieję, to choćby nie wiem jak coś było absurdalne to i tak ci się uda. xDD
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fushigi
Legendarny Sannin


Dołączył: 12 Sty 2008
Posty: 5767
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: London, I wish
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 15:40, 29 Gru 2008    Temat postu:

A to ostatnie? Mnie to oczarowało.
'Kto wie... może on też kiedyś zejdzie do swoich ludzi...'
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Namida
Legendarny Sannin


Dołączył: 09 Sty 2008
Posty: 4044
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z krańca świata
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 17:28, 29 Gru 2008    Temat postu:

To było dopisane ot tak. W sumie miałam skończyć na "Nienawidzę pracy boga" bo to odnosiło się do tytułu, ale potem stwiersziłam, że to jest cholernie antychrześcijańskie i jak dam to do przeczytania ojcu to będzie miał wąty. I dopisałam coś... cow sumie mnie tez urzekło.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum STREFA NARUTO Strona Główna -> Nasza twórczość. Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin